Chwila relaksu dla naszego ducha i skóry jest po prostu niezbędna. Dla Pań które nie mają czasu i tyle funduszy, aby latać co tydzień do kosmetyczki na różne szybkie zabiegi, idealnym rozwiązaniem są maseczki do twarzy w saszetkach. Osobiście wolę zużyć taki kosmetyk na raz niż mieć duże opakowanie, które długo stoi. Z resztą w zależności od nastroju i kondycji mojej skóry na twarzy lubię stosować produkty o różnym działaniu i naprzemiennie je używać. Z resztą jest to dla mnie wygodniejsza forma, bo nie zajmuje dużo miejsca na półce i wydaje mi się, że ma mocniejsze działanie niż kosmetyki w plastikowych tubach. W ogóle jestem wielbicielką różnego rodzaju maseczek w saszetkach i zawsze stojąc przed półką, długo zastanawiam się nad wyborem. W jednej chwili chciałabym wszystkie wypróbować. Ostatnio miałam przyjemność stosować
maseczki od Dermaglin z zielonej glinki kambryjskiej. Nakładając je na twarz może nie wyglądamy najlepiej, wręcz przeciwnie możemy straszyć, ale za to skóra na twarzy jest po nich jak nowo narodzona. Sprawdźcie dalej, jak u mnie wyglądało testowanie i jakie dokładnie maseczki użyłam.

Zanim użyjemy maseczki warto najpierw oczyścić twarz jakimś tonikiem lub peelingiem. Ja w tym celu użyłam specjalistycznego toniku siarkowego antybakteryjnego firmy Barwa, który bardzo lubię. Pisałam o nim
tutaj. Zdjęcia zrobiłam w maseczce przeciwtrądzikowej z zielonej glinki kambryjskiej. Fajnie, że jest podzielona na 2 saszetki, więc można użyć ją 2 razy (waga: 2x po 10 g). O wszystkich maseczkach dla kobiet przeczytacie
tutaj.

Bio maseczka przeciwtrądzikowa
Ta maseczka według czytelniczek portalu wizaz.pl zyskała tytuł Kosmetyku Wszech Czasów. Ja też uważam, że ten kosmetyk zasługuje na takie miano, gdyż u mnie sprawdziła się rewelacyjnie.
Według producenta maseczka:
- usuwa trądzik,
- oczyszcza pory,
- redukuje łojotok
Moim zdaniem dodatkowo jeszcze nie wysusza skóry i oczyszczą ją z wszelkich przebarwień na skórze. W składzie oprócz zielonej glinki kambryjskiej ( reguluje wytwarzanie sebum), jest jeszcze olej jojoba ( wygładza skórę pozostawiając ją aksamitną), arnikę (działa przeciwzapalnie i kojąco) i rumianek ( łagodzi zaczerwienienia). Muszę przyznać, że te wszystkie działania zaobserwowałam u siebie. Już po pierwszym użyciu maseczki czułam się rewelacyjnie oczyszczona, jakby skóra na twarzy zyskała nowego wyglądu. Po maseczce zastosowałam jeszcze lekki krem nawilżający i nie mogłam wyjść z podziwu, jaka moja twarz jest delikatna w dotyku. Choć produkt jest przeznaczony głównie do skóry tłustej i mieszanej skłonnej do trądziku, to dla osób które mają zaczerwienienia lub jakieś niedoskonałości również świetnie się u nich sprawdzi, gdyż kosmetyk głęboko oczyszcza. Podczas wysychania maseczki czuć lekkie ściągnięcie skóry, ale warto potrzymać ją te 20 minut, aby zobaczyć efekty. Może nie wyglądamy w tym czasie zbyt pięknie, ale jak to mówią dla urody trzeba się poświęcać. Jednak mała saszetka w zupełności starczy nam na rozprowadzenie jej na twarzy dość grubą warstwą. Jestem wielbicielką produktów z glinki i ta maseczka na pewno zagości u mnie jeszcze nie raz. Jeśli nie znajdziecie jej w popularnych drogeriach, dostępna jest również w sklepie internetowym np. na esentia.pl - tutaj.
CENA: ok. 6,45 zł
Maseczka regenerująca
To chyba nowość firmy Dermaglin, gdyż nie znalazłam jej na stronie producenta, jednak w sklepach internetowych już się pojawiła. Przeznaczona głownie do skóry zmęczonej i szorstkiej, która wymaga odżywienia i regeneracji. Skład to zielona glinka kambryjska, miód i olejek pomarańczowy. Gęsta konsystencja pozwala bardzo dobrze rozprowadzić ją dokładnie na twarzy tworząc grubą warstwę. Spore te opakowanie bo aż 20 g, więc dla mnie starczyło jeszcze na szyję i dekolt. Rzeczywiście już po pierwszym użyciu skóra zdecydowanie ma lepszy, jednolity koloryt, jest gładka i miła w dotyku. Złagodziła moje podrażnienia i nawilżyła. Co tu dużo pisać po prostu maseczki z glinką od Dermaglin działają świetnie. Przynajmniej u mnie się sprawdził i sięgnę po nią jeszcze nie raz. Moja skóra tego potrzebuje, a efekty widać już po pierwszym użyciu. Jeśli nie znajdziecie jej w popularnych drogeriach, dostępna jest również w sklepie internetowym np. na ezebra.pl - tutaj.
CENA: ok. 5,80 zł
Póki co nie znam ani jednej ...
OdpowiedzUsuńteraz czatuje na te koreańskie <3
JustynaPolskaFashion&MakeupArtist
Lubię glinki, bardzo ważne jest, aby nie dopuścić do ich wyschnięcia na skórze, żeby nie podrażniły. Ja spryskuję twarz co kilka minut hydrolatem albo tonikiem :)
OdpowiedzUsuńMoja twarz chyba wytrwała bo maseczka nawet jak wyschła to nic nie podrażnia ale dzięki za radę bo nie wiedziałam o tym.
UsuńChętnie je przetestuje jak się u mnie sprawdzają :)) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChętnie je przetestuje jak się u mnie sprawdzają :)) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie ;) Maseczki uwielbiam!
OdpowiedzUsuńja jestem welbicielką maseczek, zimą potrzebuję ich bardziej. Fajny post. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło,
MONIQUE ;*
Z przyjemnością wypróbuję :) Lubię robić sobie maseczki, ostatnio też przekonałam się do serum LIQ CC light do twarzy z witaminą C. Czuję się po nim jak po wygładzającej/nawilżającej maseczce :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maseczki tego typu :) :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te dni kiedy mąż zajmuje się dziećmi a ja mam chwilę dla siebie :) Maseczka jest wtedy niezastąpiona :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję, lubię takie maseczki, będzie okazja do chwili relaksu. :)
OdpowiedzUsuńJedną z nich mam i muszę w końcu nałożyć ! :)
OdpowiedzUsuńDermaglin używałam w wakacje. Lubię ich maseczki, bo są idealne. Oczyszczają i ujędrniają od razu po użyciu:)
OdpowiedzUsuńOstatnio uzylam maski tej marki w wersji przeciwtradzikowej i jestem zachwycona. Na pewno kupie jeszcze kilka opakowan :)
OdpowiedzUsuń